Weinberg.Epitafium.XXVII
na głos basowy, fortepian, video-art i trąbkę jazzową

Mieczysław Weinberg odszedł w 1996 roku, w epoce „końca historii”, w której wychowywało się, dorastało i uczyło życia pokolenie dzisiejszych czterdziestolatków.

Potem był 11 września 2001, Krym 2014, wreszcie 24 lutego 2022 roku.
W 2023 roku, dokładnie na tej samej granicy, przez którą w 1939 roku uciekał Weinberg, nadal koczują ludzie.

W pieśniach Mieczysława Weinberga, jak w stłuczonym zwierciadle, odbija się nasz świat współczesny. Świat XXI wieku okazał się kolejnym kołem zataczanym przez historię. Odbijamy się też my – przechodnie, świadkowie, biografowie, samarytanie, ofiary, ozdrowieńcy, ocaleni, mordercy, kaci, szabrownicy.

W 27. rocznicę śmierci Weinberga oraz 366 dzień wojny w Ukrainie zapytajmy:

Kim jestem w tym nowym rozdaniu historii? Kim jesteś Ty?
Niech muzyka Mieczysława Weinberga pomoże nam stanąć w prawdzie wobec samych siebie.

Wykonawcy:

Tomasz Raff – bas
Monika Kolasińska – fortepian
Zuzanna Grzegorowska – video-art
Emil Miszk – trąbka

W programie:

pieśni Mieczysława Weinberga na głos basowy i fortepian do słów m.in. Leopolda Staffa, Juliana Tuwima, Williama Szekspira i in.

Koordynator:

mgr Tomasz Raff / uczestnik Szkoły Doktorskiej aMuz
Promotor: prof. dr hab. Ewa Marciniec

Organizator:

Katedra Wokalistyki

Współpraca:

Fundacja o.to.ja

PATRONAT MEDIALNY:

Polskie Centrum Informacji Muzycznej POLMIC

Radio Gdańsk


Tomasz Raff jest ambasadorem liryki wokalnej Mieczysława Weinberga – dokonał prawykonań oraz pierwszych światowych nagrań polskich pieśni na bas z fortepianem kompozytora, które wykonywał m.in. w Warszawie, Wiedniu, Salzburgu, Hanowerze i Lipsku. Wyprodukował także album z powyższym repertuarem zatytułowany „Weinberg – Mother tongue”, który ukazał się w 2021 roku nakładem wydawnictwa Opus Series. W 2019 roku w ramach obchodów setnej rocznicy urodzin kompozytora powstał spektakl o życiu i twórczości M. Weinberga – poemat muzyczny pt. „M. Weinberg. Epitafium”, którego powstanie Tomasz Raff zainspirował oraz wcielił się w rolę tytułową.

Koncert „Weinberg.Epitafium.XXVII” nawiązuje tematycznie do spektaklu z 2019 roku, a jego miejsce, Sala Koncertowa Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, związane jest z najnowszą działalnością artysty – od 2022 roku Tomasz Raff jest bowiem Doktorantem Szkoły Doktorskiej gdańskiej Akademii Muzycznej, w ramach której zajmuje się liryką wokalną Mieczysława Weinberga zarówno artystycznie, jak i naukowo.

 

tomaszraff.pl

 


„Tryptyk” op. 99 (1968) do słów Leopolda Staffa 

 

  1. Cień

Kiedy nadchodzi wielki chłód 

i gdy z popasu krótkiego odejść trzeba ci o własnej mocy, 

czyż przywyknąć do myśli tej nie miałeś czasu? 

Czyż nie jest już południa cień początkiem nocy? 

 

  1. O jesieni

 

Już jesień. Liść na drzewie rzednie, 

jeszcze ostatnim złotem gore, 

a z nim spokojnie gaśnie, blednie, 

co nie umiało umrzeć w porę. 

 

Pogodny schyłek dnia łagodzi, 

co myśl mąciła bałamutna 

i w serce miłościwie schodzi 

radość tak cicha, że aż smutna. 

 

  1. Cicha sława

 

Ostatni z mego pokolenia, drogich przyjaciół pogrzebałem, 

widziałem jak się życie zmienia i sam jak życie się zmieniałem. 

 

Człowiekam kochał i przyrodę, w przyszłość patrzyłem jasnym okiem, 

wielbiłem wolność i swobodę zbratany z wiatrem i obłokiem. 

 

Nie wabił mnie spiżowy pomnik, rozgłośne trąby, huczne brawa. 

Zostanie po mnie pusty pokój i małomówna, cicha sława. 

 

 

 

 

Sonet 154 op. 33 #3 (1947) do słów W. Szekspira 

 

Pewnego razu zasnął bożek mały 

Z swoją płomienną pochodnią u boku: 

Nadbiegły nimfy, które ślubowały 

Czystość, i oto najpiękniejsza w tłoku 

 

Tych pięknych dziewic, wyciągnie mu z dłoni 

Żagwię, od której świat się wokrąg pali — 

Wódz żądz gorących pozostał bez broni! 

A nimfa, ogień zanurzywszy w fali, 

 

Wraz ją rozgrzewa i w kąpiele zmienia 

Uzdrawiające zimny zdrój: Przez wieki 

Zdążają k’niemu chore pokolenia, 

Lecz ja tu darmo przyszedłem po leki, 

Bo miłość wodę do waru pobudzi, 

Ale miłości woda nie ostudzi. 

 

 

„Profil” op. 88 (1965) do słów Stanisława Wygodzkiego 

 

  1. Biografia

Biograf ciszy i pogromu, zamarłych ulic i pustkowia 

i wichru, który nocą powiał nad ruinami mego domu. 

Dziejopis ludzi, butów, sukien po mych spalonych i po twoich, 

przechodzę rozwalonym brukiem, tym wierszem, co nie uspokoi. 

 

Nieżywi w znanym krajobrazie po nocy błądzą, dom ich pierzcha jak wtedy, 

gdy uśpieni w gazie widzieli chwiejny przypływ zmierzchu, 

lecz ja zostałem, jestem domem i miastem, brukiem, oknem w murze. 

I wchodzę znowu w ich podwórze, a cisza bije we mnie gromem. 

 

I jak krajobraz znów odsłonię nie tylko bramy ich i domy, 

lecz także cień, co nieruchomy przystanął i unosi dłonie 

i milcząc łatę swoją żółtą osłania ręką przed mym ciosem, 

ja jestem ciszą i jej głosem jak pieśń zerwana i jak półton. 

 

Biograf śmierci i pożogi nie tylko ciszę zbieram smutną, 

przymierzyć muszę do mej trwogi ich trwogę, jak skrwawione płótno 

i z sobą unieść, dźwigać dalej, jak oni, gwiazdę swego losu 

do komór, dołów i do stosu, co późną nocą się zapala. 

 

Lecz wiem, że miarą jest znikomą me serce, 

ale jeśli zdołam mą ręką dotknąć węgła domu, 

a bramy wypalonej czołem, zostaną w nocy krajobrazu, 

jak ja, kamieniem, murem, cegłą, przestrzenią martwą i rozległą 

milczącą biografią głazu 

 

  1. Księga dnia i nocy

 

Zapisałem księgę swego dnia, 

spisywałem uparcie, cierpliwie 

i płynęła myśl moja, jak z pnia 

spływa kropla upału w igliwia. 

 

I ciężko bywało i źle, 

choć ręką mdlejącą to zapisz. 

A tu deszcz mi wychodzi we mgle 

i odejść się wcale nie kwapi 

 

Tak mało spisałem tych stron, 

a było to nocą i dniami. 

A tu już mi szumią na zgon 

te drzewa, co płaczą nad nami. 

 

I czemu ten upór i trud? 

I komu to było i po co? 

Nad ranem na drodze jest lód, 

ślad odchodzącej nocy 

 

I właśnie tę nocną z ksiąg 

spisać mi jeszcze trzeba 

nim ziemia się zbliży do rąk, 

a oczy oddalą od nieba. 

 

  1. W naszym ogródku

 

Jakże tam biega w naszym ogródku, 

jakże tam biega mała dziewczyna? 

Ktoś za nią chodzi i kwiaty ścina, 

oczy ma żalu, oczy ma smutku. 

 

Jakże się schyla, jakże tam klęka 

mała dziewczyna nad wiotką trawą? 

Ktoś za nią błądzi, chodzi z obawą, 

serce ma bólu, serce ma lęku. 

 

Nikt tam nie biega, nikt tam nie chodzi 

 

Serce mam lęku, oczy mam żalu 

i późną nocą, gdy świece palą, 

liście szeleszczą w ciemnym ogrodzie. 

 

  1. Profil

 

Żem w takim żył wieku, żem w takich żył czasach, 

nikomu dziękować, nikomu być wdzięcznym. 

I cement dźwigałem i kłody po lasach 

i płuca straciłem i oddech mnie męczy. 

i bliskich straciłem i siebie otrułem 

i ręką zabójcy pisałem te strofy, 

lecz z wierszu i z bólu i z tego co czułem, 

wyrasta nie tylko mój profil. 

 

 

 

Mój dar ubogi op. 125 #1 do słów E. Baratyńskiego (1979) 

 

Mój dar jest ubogi, a mój głos nie jest donośny, 

Ale żyję i na mojej ziemi 

Ktoś życzliwie: 

Znajdzie go mój daleki potomek 

W moich wierszach; jak wiedzieć? moja dusza 

Będzie z duszą w stosunku, 

I jak znalazłem przyjaciela w pokoleniu, 

Znajdę czytelnika w potomnych. 

 

 

„Pamiątka” op. 132 (1981) do słów Elżbiety Szemplińskiej 

 

Przeszłam przez ogień, przez wodę przeszłam 

i w ranach serce, puste dłonie, 

z Polski dalekiej do dziś jeszcze 

jedną pamiątkę tylko chronię. 

A w niej i dom co przestał istnieć, 

w niej szare pola i nieboskłony 

i Książki słowa zagubionej, 

co niby w krwi transfuzji 

piła ze mnie przez lata gniew i miłość 

i dziecka oczu promienisty uśmiech na zawsze zagaszony... 

Czysto i wiernie, chciwie, jak skarb chowam 

we krwi i myśli, w słowie i w sercu 

na jawie, w snach, pamiątkę jedną, 

język ojczysty 

 

 

„O, siwa mgło" op. 84 (1964) do słów Juliana Tuwima 

 

O, siwa mgło! O, srebrna mgło! 

O, szara mgło! O, mgło bez końca! 

Jakbym przez zadymione szkło  

Przyglądał się zaćmieniu słońca: 

Gdy się spacerem lekko szło -  

O, gęsta mgło! wciąż gęstsza mgło! -  

Sto razy tam i sto z powrotem  

Pomiędzy Krótką i Nawrotem.  

Przez welon łez, przez szary szron,  

Przez mglista gazę półwidomą  

Znów widzę każdy sklep i dom,  

I każde okno w każdym domu  

Przez welon łez, przez szary szron  

Najbliżej do rodzinnych stron,  

Bo gdy tak mgliście jest, to właśnie  

Tęsknocie lżej, wspomnieniom jaśniej  

Dziś w Rio dżdżysty polski dzień  

I polskie chmury niebo kryją.  

Jak okręt widmo, okręt-cień,  

Dziś Łódź wylądowała w Rio.  

Jak zawsze, deszcz wyciąga mnie  

Na spacer... Awenidą? Nie.  

Od Krótkiej do Nawrotu. Potem  

Sto razy tam i sto z powrotem.